sobota, 29 grudnia 2012

z zamkniętymi oczami idąc w nieznane...

każdy ma jakieś marzenia. nawet jeśli są tak bardzo nieosiągalne i ukryte głęboko w sercu.
czasem chowamy je tam nawet przed samym sobą. boimy się własnych pragnień.
najgorszy jest lęk przed czymś czego nie można nazwać.. tak łatwo się przyzwyczajamy.
w jednej chwili zmienia się wszystko. a my... my zmieniamy się razem z tą chwilą.
 niepewność. zabiera mi wszystko. chciałabym. chciałabym, aby to było prawdziwe i jednocześnie boję się tego... 
Szczęście? podobno jest cudowne.


 Małą refleksja odnośnie końca roku?
chyba nie potrafię.

4 komentarze:

  1. To się chyba po prostu nazywa życie :)
    Pozdrawiam i fajnie, że w końcu wróciłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje ostatnie wpisy wprawiły mnie w smutny nastrój, tym bardziej, że czytając je słuchałam akurat smutnych piosenek ;( Co do tego wpisu... zmiany czasami bywają okrutne. Zmienia się to, co nie powinno, co było 'okey', a to, co aktualnie leży na dnie jakiegokolwiek znaczenia nie chce ulec zmianie i towarzyszy nam... czasami do końca...

    Przy okazji zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam, ale liczę na szczery komentarz. www.un-broken-mirror.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Ci się spełnią te marzenia w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmieniamy się zdaną chwilą, ale myślę, że każdy ma wpływ na to, jaki się stanie. Wszsytko jest w naszych rękach. A to jest odrobinę pocieszające :)

    OdpowiedzUsuń