środa, 3 grudnia 2014

Warsaw time


I z jednej strony to jest, a z drugiej nigdy nie było.
I z jednej strony wydaje sie piękne, a z drugiej zbyt normalne. 
I z jednej strony tak niewiele potrzeba, a z drugiej wszystko ma znaczenie.
 I z jednej strony to mnie pociąga, a z drugiej wydaje się być nieodpowiednie.
 I z jednej strony trzeba zacząć myśleć,a z drugiej trzeba przestać.
I z jednej strony chciałabym aby nie było tej drugiej.
A z drugiej to sama nie wiem.

 Ja tu tylko na chwilę.
 Ja tu tylko tak szybko. 
Bo teraz wszystko szybko.
Biegnij biegnij bo nie ma czasu! 
Warsawtime. An.


środa, 22 października 2014

sobota, 6 września 2014

w poszukiwaniu szczęścia

Popatrzyłam w te oczy i po raz pierwszy od bardzo dawna nie patrzyły na mnie z tą obojętnością której tak nienawidziłam, nie powstrzymywały się od tego aby unieść mnie sto metrów nad niebo. Uśmiechały się do mnie i tylko do mnie, jak dawniej. I choć tłum roztańczonych ludzi deptał mnie (dosyć boleśnie) to ja nie mogłam przestać się uśmiechać. To po prostu było to. Czy to takie nienormalne że ludzie się uśmiechają? Szczególnie wtedy gdy nic innego się nie liczy. Pierwszy raz od bardzo dawna zniknął ten dystans, mogłabym siedziec tak następne sto lat z uśmiechem na twarzy bo szczerze powiedziawszy nie wiem co działo się wokół. Moje 'raz sie zyje' było najpiękniejszym 'raz się żyje' w historii (od ostatniego razu).Nie chce już nawet patrzeć na ciemne strony tego wszystkiego (musiałabym przymknać oko albo nawet dwa aby widzieć tylko to co było dobre) wole pamiętać tylko te miłe chwile. A nawet tę ciszę, która otaczała mnie gdy tam byłam. Choć tak na prawde było tak głośno że normalny człowiek nie słyszał własnych myśli. Ja jednak łapałam te chwile, momenty które sprawiły że nie chce już niczego innego. Próbowałam się oszukać, spróbować inaczej ale wystarczy jeden uśmiech abym wiedziała że nic innego sie nie liczy. I moze to głupie ale każdy czasem lubi unieść się nad ziemie, a ja ostatnio baardzo to polubiłam. Mogłabym tak codziennie, ale obawiam się, że to było jedynie pożegnaniem.
I zanim odejdę, póki tu jesteśmy, zanim przyjdzie po mnie,
Jeszcze zdarzy się cokolwiek 
I niewiarygodne szczęście padnie na nasze dłonie.
Zanim odejdę, nim odejdę stąd
Chwyć za rękę mnie, złap za rękę mą
Pójdziemy razem tam, chaos nigdy nas nie dosięgnie.
Chwyć za rękę mą w poszukiwaniu szczęścia.

środa, 6 sierpnia 2014

hello my loneliness

Nie wiem już po raz który zabieram się do napisania tu czegoś. Chyba sama nie wiem co powiedzieć, bo wszystko zmienia się co chwilę. Czyli wszystko w normie. Zaraz mnie już tu nie będzie. Troche mnie to przeraża i choć wiem że powinnam skakać z radości to jednak mam jakieś mieszane uczucia. Nie wiem czy na prawde tego chce. Wyjechać i zostawić wszystko. Czasem mam wrażenie że podświadomie wolałabym tu zostać zaplątana w to bezcelowe koło sytuacji i zdarzeń. Już taka jestem że dla jednej chwili jestem w stanie poświęcić wiele, czasem zbyt wiele. Chociaż z drugiej strony zaprzyjaźniłam się już z tymi motylami pomieszkującymi ostatnio w moim brzuchu (bo uświadomiłam sobie że to przez nie wcale nie odczuwa się głodu ani potrzeby snu, a wszystko wokół wydaje się być zupełnie czymś innym niż jeszcze przed chwilą). Dziwnym trafem nigdy nie wychodzi mi to na dobre. I choć pojedyncze staraja sie jeszcze unosić to skutecznie zostaną przybite do ziemi. Skąd wiem? Może dlatego że powtarzają swój żywot. I na prawde chciałabym nawet sama sobie to wszystko wytlumaczyć, ale nie potrafię, bo wiem że i tak poszłabym za nimi każdy kolejny raz skacząc ślepo w ogień. Ostatnio moim ulubionym stwierdzeniem jest 'bez sensu' i chyba w tej chwili będę musiała się skupić na jego odnalezieniu. Gdzieśtam daleko.

ParisImissyou.


sobota, 24 maja 2014

odnajdz się w świecie bezmaturalnym

Największy stres , maksymalne skupienie, matury matury i po maturach :)
Jak na typowego matfiza to może to i dziwne ale moja praca maturalna z polskiego natchnęła mnie (albo zmusiła) do różnorodnych poszukiwań i tak właśnie znalazłam w sobie cechy wertera, takiego wspólczesnego. To jest straszne że tak na prawde najlepsza jestem w byciu nieszczęsliwą. Często robię to na własne życzenie, po prostu nie chce nic w sobie zmienić. Nie mogę powiedzieć że 'nie potrafię' bo nie wiem czy nie potrafię. Za każdym razem gdy mam możliwosć się o tym przekonać to wszystkie szare komórki krzyczą RUN RUN. I znów powracam do mojej kochanej nieszczęśliwości. Albo pozwalam samej sobie na chwile zapomnienia ktora potem (as always) ściąga mnie w dół. No no no Mamełcia, pięknie!
Chciałam być w zgodzie ze sobą, ale chyba tylko mi to było potrzebne. Nie mogłam tego zostawić tak po prostu, bo mimo wszystko zawsze już będę z tym związana. Ale może życie chce napisać swoj własny scenariusz i etap liceum powinien zostać zamkniety raz na zawsze. A ja za wszelką cene nie chce do tego dopuścić i mam wrażenie że rozmowa z samą soba jest niczym gadanie do słupa, bo nie umiem się temu przeciwstawić. Nic nie poradze ze nic innego tak na mnie nie działa. Zdecydowanie mój mózg zwarjował i nie potrafi juz racjonalnie myśleć! A już myślałam że udało mi se go poprzestawiać na odpowiednie tory, ale niestety. Jak ja to wszystko znaaam, aż mam ochote śmiać się z samej siebie. Najpierw złość, potem rozpacz, smutek a gdy to minie wydaje mi sie ze to wszystko jest niemozliwe i udaję jakby nic sie nie stało. Ot i cała moja filozofia zdechłego robaka bo potem znów chce powrocić do momentów beztroskiego uśmiechu aby znów przeżywać to wszystko od nowa. Jak ja sie zaskakuje. No ale teraz powiem moje ostateczne zdanie: zrobiłam co mogłam. Albo jeszcze zrobie, ale nie wiem po co. Co raz bardziej mam wrazenie że tylko ja tego potrzebuje, chociaż może sama siebie oszukuje. Chyba nie potrafiłabym po raz kolejny raz tak żyć. Hm. No nie wyrwe się od tego jeśli sama sobie na to nie pozwole. So what now?

__________________________________________

One of these days maybe your magic won't affect me
And your kiss won't make me weak
But no one in this world
Knows me the way you know me
So you'll probably always have a spell on me
And you completely know the power that you have
The only one that makes me laugh
Rihanna

sobota, 12 kwietnia 2014

Kim jestem.

Chcesz być inny niż wszyscy, wyróżniać się w tłumu. Ale jeśli każdy taki będzie, to nie będzie przecież żadnego tłumu. Jedynie jednostki patrzące na siebie z góry. Kto jest lepszy. To jest okropne. Ale sama czasem czuje to w sobie. To nic nie da. Ciągłe prześciganie się.
Chcesz być inny niż wszyscy, ale jednocześnie boisz sie wyróżniać. Chcesz być sobą ale przecież jesli będziesz odbiegać od przyjętych norm, nie wszyscy to zaakceptuja. Boisz sie tego. Być sobą na tle innych. Ciągle dopasowujesz się do nich. Choć i tak zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony.
Chcesz być inny niż wszyscy, ale wciąż się do nich porównujesz. Raz czujesz sie lepszy, raz gorszy. Dlaczego nie można tego zwalczyć? Za bardzo chcąc być kimś stajesz się nikim. Porównujesz się do innych, a przecież nigdy taki nie będziesz. Jak wszyscy.
Chcesz być kimś! Ale czy sobą?
Chcesz być inny niż wszyscy, więc kim jesteś?
Kim jestem.
An.

wtorek, 18 marca 2014

nigdy nigdzie nic na zawsze

Sama nie wiem po co znów coś tu dziubdziam. Nadal nie mam za bardzo nic do powiedzienia. W sumie nic sie nie wydarzyło. Ale z doświadczenia stwierdzam że bezsensowne leżenie na łóżku też nic nie daje.
  
-Jak tam?
-Żyję. Po prostu. Bez zbędnych słów. Żyję. Nic więcej.

Przestać czekać. Już wiecej tego nie zobaczyć, nigdy juz do tego nie wrócić, nigdy nie poczuć, nic nie zrobić. NIGDY. Nie przeraża Was to słowo? Jest takie .. ogromne.  Niechceniechceniechce. Zostawić, nie oglądać się za siebie i odejść. Tak po prostu? Z każdym dniem co raz bardziej tęsknię. Bardziej. Z kazda chwilą. Już sama nie wiem za czym. Próbuje odnaleźć swoje miejsce. Choć ostatnio wszędzie mnie pełno, to tak na prawde nie ma mnie nigdzie. Nie wiem gdzie jestem. To takie dziwne uczucie.
Wiem co teraz powinnam zrobić. Przetrwać.
An.

You'll never fly, if you're too scared of the height
You'll never live if you're just too scared to die
Everybody wants heaven... i know
but darling freedom ain't free, its a long road
You'll never find your place up there in the sky...
If you never say goodbye...

If you never say goodbay


sobota, 15 marca 2014

YOU FEEL HOPELESS BUT NOTHING CAN SAVE YOU

,,To tak, jakbyś krzyczał,
ale nikt Cię nie słyszy.
Czujesz się zawstydzony,
że ktoś może być tak ważny,
że bez niego jesteś nikim.
Nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli.
Czujesz się tak beznadziejnie,
ale nic nie może Cię ocalić.
A kiedy jest już po wszystkim,
niemal pragniesz, żeby te wszystkie złe rzeczy powróciły,
bo razem z nimi przyjdą też dobre."

Od kilku dni wpatruję się w białą stronę. Nie wiem co napisać. I czy jest sens cokolwiek. 
Czuję taką pustkę w sobie. Tak jakby ubyło trochę tej małej mnie ze środka.
Nie chcę już tęsknić za tym czego nie ma.
Mam wrażenie że zupełnie tu nie pasuję. Do tej wszechobecnej radości, słońca, uśmiechów, szczęścia, chwil, planów, marzeń, oczekiwań, do następnego dnia.
Nie wiem jak długo to wszystko będzie trwało. Nie wiem czy kiedykolwiek sie skończy.
Po prostu boję się że to nigdy nie nastąpi i wiecznie już będę trwać w takiej pustce.
Okropne.
Świata nie zmienisz, ale możesz zmienić siebie. Inaczej. 
An.





sobota, 1 marca 2014

A TERAZ SZYBKO ZANIM DOTRZE DO NAS ŻE TO BEZ SENSU

 Kto powiedział że noc jest od spania?
Nienienie, noc jest własnie od niszczenia sobie życia.
Od analizy tego co i tak analizowane było już miliony razy.
Od wymyślania dialogów, na które i tak nigdy się nie odważymy.
Od tworzenia wielkich planów, których rano nie będziemy nawet pamiętać.
Od bezsensownego patrzenia w ściane i chowania głowy w poduszke.
Od najpiękniejszych snów, które zamkniemy w słoiku i nie wypuścimy, dopóki się nie spełnią.
 Noc jest od wspominania i zapominania.

Tym że nie jest łatwo chyba was nie zaskoczę. Ostatnio moje życie wygląda jak jeden wielki poniedziałek i sobota. Wszystko po to żeby nie mieć chwili zastanowienia. Po prostu iść dalej. Każdego dnia być inną osobą. Przebrać się. Przeżyć. Przetrwać. Tu nie ma radości z chwil. To ucieczka przed zatraceniem się we wspomnieniach. Powiecie: kiedyś będzie lepiej. Będzie.

An.
________________________________________________________________

środa, 12 lutego 2014

Milcząc

usłysz mój krzyk gdy patrze milcząc

Można wiele wytrzymać. Ale czy warto.
I co? Kolejna przygnębiająca notka? Bo znów to samo. Te wszystkie uczucia, łzy, żale, myśli, wspomnienia, gniew, smutek, złość, bezsilność ubrane w piękne i delikatne słowa... Żygam już tym. Czytając stare notki mam wrażenie że ten blog nalezy do jakiejś zdesperowanej, porzuconej 40letniej kobiety na którą już nic w życiu nie czeka. Daaamn. Co się ze mna stało? Mam 18lat i chce zdobywać świat!
Dochodzi 4, a wciąż nie spię. Głupia ja. Powinnam już dawno się od tego odciąć. I iść dalej. Dokładnie rok temu było zupełnie inaczej. Teraz gdy zamknę oczy i sobie to przypominam.. wydaje mi się jakby to było bardzo dawno. Jakby minęło te 100 lat, a teraz otacza mnie zupełnie inna rzeczywistość. Ale wciąż uparcie twierdziłam że to się zmieni. Nie wierzyłam, że od tak można to wszystko przekreślić. Nie chciałam w to wierzyć. Ha! No to masz. Szkoda tylko że aż w tak drastyczny sposób musiałam się o tym przekonać. Wiecie co, może ja jestem jakaś dziwna. Bo tu jak nie imprezujesz 24/7 to jestes nikim. Im więcej nabijesz jednego wieczoru tym więcej do ego! Potem tylko pochwalić się znajomym and again! A przecież jest pewna granica, którą przejść może tylko jedna osoba. a nie milion przypadkowych. Przypadek przecież nic nie znaczy, jakby to było czymś naturalnym. Można się bawić, wszystko super, ale zabawa kończy się tam gdzie ranimy uczucia drugiej osoby. Chyba jednak wole zostac dziwna jeśli jestem aż taka inna w dzisiejszym świecie. Uczucie przecież nie jest zwyklym przypadkiem. Szkoda tylko że już nie potrafi się tego uszanować. Może ja też nie umiem.. Chce pozwolić samej sobie się od tego uwolnić. Błagam. Dłużej już nie mogę.
Nikt nie zrozumie tego co tak na prawde czujesz. Może to ja jestem jakąś nadwrażliwą osobą, bo nie potrafię nic-nie-czuć. Ale już nie mam zamiaru się odzywać. Nikogo to tak na prawde nie obchodzi. Każdy biegnie w swoją stronę. Ważne żeby się uśmiechac i biec dalej. Dokąd pytam, dokąd? Toż to bez sensu. Już sama nie wiem czy istnieje cos takiego jak prawdziwa przyjaźń. Oni tylko czekają az podwinie się noga, więc udawaj że nic się nie stało. 'jużnicmnietonieobchodzi.' Choć z każdą chwilą co raz bardziej tęsknie. Z każdą chwilą co raz bardziej widzę jak to znika. I nie wróci. Z każdą chwilą co raz bardziej. So stay strong.

usłysz mój krzyk gdy płonę ciszą

An.


niedziela, 19 stycznia 2014

who cares

mam już dość siebie po prostu. ile moge wciąż podkładać się pod jadący pociąg. mam ochote sobą potrząsnąć, kopnąć w tylek a potem obrócić się na pięcie i jakby nigdy nic pójść w drugą stronę. ale niee.. ja wolę wciąż stać w tym samym miejscu i czekać. nie na coś. bo już nie ma na co. na nic. od tak.
Siedzę w nocy. Znowu. Bez sensu. Czy ja nigdy się od tego nie uwolnię? Sama sobie na to nie potrafie pozwolić. Bo ile razy wciąż można wchodzić w ten labirynt. Czasem sama mam ochote sobie przywalić za to co robię. myślę, że to tylko chwila, nie wiem czy wtedy czujemy to samo, ale jest takie napięcie, którego nie potrafię się pozbyć, bez słów myślimy o tym samym, jedno spojrzenie, dotyk i zero samokontroli. wciąż obiecuje sobie że to nic nie będzie dla mnie znaczyć, jak dla wszystkich. że dam radę też taka być. przypomina mi to notke z 29 czerwca. nienieniee.. Czasem na prawde wolałabym być taką dziewczyną bez serca. Jedna impreza, druga, ten, następny, kolejny, milion na raz. who cares! ale nie potrafię. Dlaczego nie potrafię!? Ciągle nie mogę być obojętna, choć cały czas sobie to obiecuje. Nie chcę ciągle być taka horągiewką, z którą mały waterek robi co chce. Ile można. Ale teraz wiem ze nigdy nie bede potrafila tego skonczyc. choć już dawno tego nie ma.
*najbardziej chaotyczny wpis
An.

wtorek, 7 stycznia 2014

spadam

"Tak bardzo chciałbym, żeby jutro mogło się to zmienić
Żebym mógł dać Ci, to co chcę Ci dawać i dostać to od Ciebie
Tak bardzo chciałem dzisiaj Ci powiedzieć, że
Mówię Ci co chcesz usłyszeć i mówię to dla Ciebie
Tak mocno chciałem Twoich oczu, Twojej skóry 
Tak bardzo chciałem Twoich dłoni, tak mocno czułem to
Tak bardzo chciałem obok być, nie myśląc ile to kosztuje
Tak mocno czułem to, tak bardzo byłaś mi potrzebna
Tak bardzo chciałem być potrzebny Ci, 
Niezbędny tak jak Ty mi do dziś
Tak bardzo byłaś jedna, jak nigdy, nigdy nikt
Tak bardzo mocno chciałem z Tobą żyć
Tak mocno byłem pewny, czekałem kiedy powiesz mi
Że jesteś dla mnie, jesteś ze mną, że ja i Ty 
To coś, co jest na pewno, że jest naprawdę
Że to co było między nami wciąż jest i wciąż jest ważne i…

Nie ma Cię gdy moje życie spada w dół i
Nie ma Cię gdy wszystko łamie się na pół i 
Nie ma Cię i nie wiem już gdzie jesteś, ale dobrze, 
Że nie wiesz co u mnie, bo pękło by Ci serce

Nie ma Cię gdy moje życie spada w dół i
Nie ma Cię gdy wszystko łamie się na pół 
Ale kocham Cię, kocham, wciąż Cię kocham, kurwa
I nie znam już innych słów, to jest zbyt trudne

A kiedy moja miłość zgaśnie, gdy naprawdę będę chciał iść sam
Gdy bez Ciebie będzie łatwiej, gdy bez Ciebie będę mógł być
Tam gdzie mieliśmy iść razem zawsze
Gdy przestaniesz tak naprawdę znaczyć już cokolwiek dla mnie
Gdy przestanę myśleć o czym myślisz i gdzie idziesz
Gdy to stanie się nieodwracalne gdy stąd wyjdziesz
Gdy nie będę już tak bardzo chciał Cię widzieć
Gdy nie będę chciał Cię słuchać, gdy nie będę z Tobą milczeć
Gdy nie będziesz czuła do mnie tego już tak mocno
Gdy pomyślisz, że chcesz iść gdzieś, nie chcesz zostać
Jeśli mimo wątpliwości to nie będzie proste
Nie będzie intuicyjne, coś innego będzie dobre
Jeśli będę musiał się odwrócić i to co czuje zniszczyć
Nie móc o tym mówić
Jeśli będę musiał poczuć tak, musisz zrozumieć to 
Będzie koniec nas, koniec, dziś tak to czuję, bo..."
An.