sobota, 24 maja 2014

odnajdz się w świecie bezmaturalnym

Największy stres , maksymalne skupienie, matury matury i po maturach :)
Jak na typowego matfiza to może to i dziwne ale moja praca maturalna z polskiego natchnęła mnie (albo zmusiła) do różnorodnych poszukiwań i tak właśnie znalazłam w sobie cechy wertera, takiego wspólczesnego. To jest straszne że tak na prawde najlepsza jestem w byciu nieszczęsliwą. Często robię to na własne życzenie, po prostu nie chce nic w sobie zmienić. Nie mogę powiedzieć że 'nie potrafię' bo nie wiem czy nie potrafię. Za każdym razem gdy mam możliwosć się o tym przekonać to wszystkie szare komórki krzyczą RUN RUN. I znów powracam do mojej kochanej nieszczęśliwości. Albo pozwalam samej sobie na chwile zapomnienia ktora potem (as always) ściąga mnie w dół. No no no Mamełcia, pięknie!
Chciałam być w zgodzie ze sobą, ale chyba tylko mi to było potrzebne. Nie mogłam tego zostawić tak po prostu, bo mimo wszystko zawsze już będę z tym związana. Ale może życie chce napisać swoj własny scenariusz i etap liceum powinien zostać zamkniety raz na zawsze. A ja za wszelką cene nie chce do tego dopuścić i mam wrażenie że rozmowa z samą soba jest niczym gadanie do słupa, bo nie umiem się temu przeciwstawić. Nic nie poradze ze nic innego tak na mnie nie działa. Zdecydowanie mój mózg zwarjował i nie potrafi juz racjonalnie myśleć! A już myślałam że udało mi se go poprzestawiać na odpowiednie tory, ale niestety. Jak ja to wszystko znaaam, aż mam ochote śmiać się z samej siebie. Najpierw złość, potem rozpacz, smutek a gdy to minie wydaje mi sie ze to wszystko jest niemozliwe i udaję jakby nic sie nie stało. Ot i cała moja filozofia zdechłego robaka bo potem znów chce powrocić do momentów beztroskiego uśmiechu aby znów przeżywać to wszystko od nowa. Jak ja sie zaskakuje. No ale teraz powiem moje ostateczne zdanie: zrobiłam co mogłam. Albo jeszcze zrobie, ale nie wiem po co. Co raz bardziej mam wrazenie że tylko ja tego potrzebuje, chociaż może sama siebie oszukuje. Chyba nie potrafiłabym po raz kolejny raz tak żyć. Hm. No nie wyrwe się od tego jeśli sama sobie na to nie pozwole. So what now?

__________________________________________

One of these days maybe your magic won't affect me
And your kiss won't make me weak
But no one in this world
Knows me the way you know me
So you'll probably always have a spell on me
And you completely know the power that you have
The only one that makes me laugh
Rihanna

4 komentarze:

  1. Wiesz co? Tak Cię czytam i trochę mam wrażenie, że to ja rok temu. Teraz już wiem, że najlepszym rozwiązaniem było to, co zrobiłam. A co? Nauczyłam się życia, po prostu. Nie poszłam na studia, jak większość moich znajomych, nie zostałam też w domu, jak ponad połowa z nich. Uczyłam się zaocznie w szkole policealnej, a w tygodniu pracowałam. Połączenie tego jest niesamowicie trudne, na początku. Padasz na dupsko i się odbijasz. I tak w kółko. Ale to, czego uczysz się przez taki rok... bezcenne. A jeśli ktoś mówi, że jeśli nie pójdziesz na studia od razu, nie pójdziesz wcale... prawdopodobnie jest głupi. ;) Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, jak ja nie znosiłam Wertera.
    A poważnie - pewne etapy kończą się i już. Czy tego chcemy czy nie. Zrobiłaś, co mogłaś? Świetnie. Przynajmniej nikt, łącznie z Tobą samą, nie zarzuci Ci, że mogłaś więcej. I bardzo dobrze. Tak trzymaj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka.. dawno mnie tu nie było. przepraszam za moją nieobecność.
    co do Ciebie i Twojego wpisu, ja zawsze też jestem szczęsliwa gdy tak naprawdę nie jestem, wiem że nie ma tego haczyka, który wiem że wszystko zniszczy..
    Werter...to ten co z miłości się zabił? Cierpienia młodego Wertera, zakochał się w tej straszej lasce.. kiedy to było.
    ja raczej porównuję się trochę do ascety, serio wiem że to dziwnie brzmi..
    szukanie samego siebie jest trudne, ja chwilowo czuję się w swoim ciele jak intruz...

    OdpowiedzUsuń
  4. witam!
    Przeprowadziłam się, zaczynam od nowa.
    Zapraszam
    Magda, emoocjoonalna.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń